środa, 27 marca 2013

Kółka zainteresowań

Miniony tydzień na naszej uczelni stał dla nas pod znakiem studenckiej inicjatywy kół naukowych. Sukcesem zakończyły się akcje „Krwawej Marzanny” organizowanej przez SKN Medycyny Fizykalnej i Rehabilitacji, oraz Spotkanie z wioślarzem Pawłem Rańdą” dla członków SKN Medycyny Sportowej. Nowe doświadczenia wynikające z tych wydarzeń, przedstawiam tym razem w nieco sprawozdawczym poście.
Krwawa Marzanna to zaproszenie Wojskowego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa do akademików Uniwersytetu Medycznego w pierwszym dniu kalendarzowej wiosny. Data pokrywa się z cykliczną Wrocławską „pijawką”, ale chętnych donatorów nie brakowało. W większości byli to studenci naszej uczelni. Do „dzielenia się sobą” zachęcała troskliwa obsługa członków naszego koła, loteria fantowa i wieczorne spotkanie integracyjne w Klubie Teatr. Fanty i występy artystyczne na wieczornym spotkaniu były sponsorowane przez liczne niezależne firmy.
Spotkanie z Pawłem Rańdą, to część cyklu, w którym członkowie koła goszczą mistrza wybranej dyscypliny sportowej i po wysłuchaniu części wykładowej przygotowanej przez bohatera spotkania, mają możliwość zadawania pytań i dyskusji z nim. Rozmowa sprowadza się w głównej mierze do tematów kontuzji zawodnika, sposobów ich leczenia, ale nie tylko. Często interesują nas również szczegóły metodyki treningowej, dieta, kwestia odnowy biologicznej, funkcjonowanie organizacji koordynującej dyscyplinę w kraju i rozwój dyscypliny za granicą. Ważną rzeczą jest dla nas zaznajomienie się z opinią samego sportowca co do kwestii świadczonej (przez nas polaków) opieki medycznej i subiektywne porównanie do zagranicznych doświadczeń.
Członkowie koła to w przeważającej mierze studenci kierunku lekarskiego, ale interdyscyplinarny charakter otwiera się na jednostki reprezentujące kierunki: fizjoterapii, farmacji, psychologii, ratownictwa medycznego, i innych. Nie jesteśmy zamkniętą grupą elitarną (choć rzeczywiście stanowimy elitę zainteresowanych medycznym aspektem sportu); treści prezentowane na naszych meetingach nie zamykają drzwi przed studentami obcych uczelni.
Na poprzednim spotkaniu gościliśmy Marka Plawgo. Wiele opinii obu sportowców na temat sytuacji sportu i polityki świadczeń medycznych w Polsce pokrywało się. Co warte podkreślenia, w ich opinii nasi specjaliści, nie wykazują chęci współpracy między sobą. Objawia się to chociażby w aspekcie diagnostyki. Uprzednie rozpoznania, wyniki badań i diagnozy są lekceważone w momencie przeniesienia wizyty do kolejnego specjalisty. Może ma to swoje źródło w regule „pierwszego wrażenia”, dla którego należało by unikać jakichkolwiek sugestii, ale obaj sportowcy, uznali to za piętę achillesową naszych działań, więc coś w tym musi być.
Z opowieści Olimpijczyków wynikało, że labirynt układów finansowych, hierarchia działaczy i systemy finansowania sprowadzające się do słowa: związek, sprawiają, że Polski sport poważnie choruje. Przekłada się to oczywiście na możliwości naszych zawodników, bo przecież żyją u nas tacy sami ludzie jak w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Włoszech, Holandii, Ukrainie czy Czechach, a na Igrzyskach Olimpijskich medali zdobywamy mniej..
Biegi przez płotki, to pokrewna do mojej dyscyplina, stąd mogłem tylko porównać doświadczenia zawodnika najwyższej klasy z własnym doświadczeniem.
Pan Rańda odkrył przed nami zaskakująco barwne oblicze wioślarstwa. Okazuje się, że jest to niezwykle wymagająca dyscyplina, bez wątpienia wytrzymałościowa, ale i siłowa, stawiająca przed zawodnikiem wyzwanie koordynacji, technicznej „elastyczności”, perfekcyjnego poczucia rytmu i umiejętności pracy w drużynie nazywanej osadą. Takim wymaganiom sprostać może jedynie bardzo urozmaicony trening. Zawodnicy w zależności od pory roku : biegają, jeżdżą na nartach, wspinają się, wychodzą w góry, stosują ergometry wioślarskie, trenują gry zespołowe i poświęcają wiele uwagi gimnastyce ogólnorozwojowej. Wszystko to bynajmniej nie w ilościach symbolicznych, bo trening biegowy w sezonie naszego gościa, to ponad 1000km (ja na pewno nie przewiduje większych objętości w moich przygotowaniach do rzeźnika!), a dystans przepchnięty wiosłami to w trakcie jego 16-letniej kariery, to grubo ponad 50tys.km.
Z ciekawości wypróbowałem własne możliwości na ergowiośle i starając się utrzymać w miarę równy rytm i moc pracy, przebrnąłem 2km na 6/10 maksymalnego obciążenia w 8minut i myślę, że był to już dla mnie 3zakres tętna, więc wysiłek, którego kontynuacja stanowi wyrachowaną formę masochizmu, a wyczynowcy osiągają na tym dystansie czasy poniżej 6minut, na pewnie większych obciążeniach ;)
W takiej osadzie toczy się nieustanna walka o utrzymywanie możliwie niskiej wagi ciała, ponieważ pozornie lekki kilogram masy tłuszczowej pasażera, nabiera większego znaczenia w momencie przemnożenia go przez czterech pasażerów. Wytyczne dietetyczne, stanowią dla zawodnika niewątpliwą uciążliwość. Marek Plawgo zna i kieruje się zasadami racjonalnego żywienia, ale utrzymuje, że nigdy nie musiał trzymać się sztywnego rygoru jadłospisu, czy korzystać z porad dietetyka i myślę, że większość lekkoatletów stosuje podobną taktykę.
Wioślarze doznają najczęściej kontuzji pleców, czasem nadgarstka, oraz kontuzje typowe dla poszczególnych poddyscyplin treningowych jak np. dolegliwości stawów kolanowych na skutek biegania.
Uważam, że idea treningu wioślarskiego, może stanowić ciekawą inspirację dla innych konkurencji wytrzymałościowych. Przenoszenie doświadczeń między odpowiednimi dyscyplinami, okazuje się niesamowicie dynamizować rozwój różnych dziedzin sportu. W wioślarstwie sprawdziło się zaangażowanie trenerów wywodzących się z lekkoatletyki. Znane jest to nam również w sztuce leczenia, dlatego na spotkaniach koła medycyny sportowej, w gronie osób wywodzących się z różnych środowisk sportowych i zajmujących się różnymi płaszczyznami medycyny, współpracujemy w budowaniu naszego doświadczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby komentować użyj profilu "Nazwa/adres URL" wpisując swój nick, lub zaloguj się do swojego konta odpowiedniej aplikacji.