piątek, 21 listopada 2014

Zdecydowane veto projektowi ustawy !

Z zamiarem napisania takiego artykułu noszę się mniej więcej od połowy marca, ale skutecznie powstrzymywałem się przed tym, żeby nie strzępić niepotrzebnie klawiatury. Nadszedł dzień, który po raz kolejny odwraca kota ogonem siejąc zamieszanie wokół ustawy o zawodzie fizjoterapeuty która to bezskutecznie od ponad dwudziestu lat daje i odbiera nadzieję fizjoterapeutom na uregulowanie prawnych aspektów ich pracy. O ile w ubiegłych latach ubolewaliśmy nad trudnościami w przepchnięciu ustawy, o tyle tym razem stanowczo żądamy zablokowania aktualnego projektu!
Dlaczego ? ...



Nie wypada mi wypowiadać się o początkach historii prac nad projektem ustawy, ponieważ sięgają one lat starszych niż mój żywot. W chwili kiedy podjąłem studia i dopiero zaczynałem łapać z czym je się ten chleb zwany fizjoterapią, powolutku zaczynałem dostrzegać że wchodzę do grupy zakompleksionych pracowników szeroko pojętej "służby zdrowia". Zakompleksionych głównie z powodów ekonomicznych i możliwości rynkowych, które nie są w stanie przyjąć do pracy znacznej części osób kończących ten kierunek. Na wstępie zaznaczyć trzeba że winą za nadmierną "produkcję" wykształconych fizjoterapeutów obarczyć należy system szkolnictwa wyższego, w którym to kwitnie dziki biznes edukacyjny. Problem dotyczy oczywiście wielu kierunków, ale przedmiotem naszych zainteresowań jest oczywiście Fizjoterapia. Początkowo jedynie na Akademiach Wychowania Fizycznego kształciło się magistrów rehabilitacji, od nieco ponad 10 lat także na Akademiach a obecnie Uniwersytetach Medycznych, potem w prywatnych szkołach Fizjoterapii, a aktualnie - gdzie się da! Chętnych jest mnóstwo - stąd pewność sukcesu w biznesie. Wyższa Szkoła Informatyki, Wyższa Szkoła Humanistyczna ect. Nie chodzi tu o jakość kształcenia, bo i tak studenci uczą się sami, a uczelnia jedynie to weryfikuje i nadaje uprawnienia - tu raczej chodzi o selekcję w momencie naboru. Zanim jeszcze ja się rekrutowałem na studia, obowiązywał kwalifikujący egzamin sprawnościowy - pomysł eliminujący osoby o różnych, czasem bardzo obiecujących walorach intelektualnych, ale o ograniczonych możliwościach fizycznych, które są istotną cechą w pacy z osobami niepełnosprawnymi. Bardzo daleko odbiegliśmy od modeli funkcjonujących za granicą, gdzie ilość miejsc na danym kierunku studiów jest ograniczona jedynie do takiej liczby która znajdzie zatrudnienie po studiach w obrębie uczącej placówki. Mamy do czynienia z sytuacją gdzie jak nazwał to J.K. Mikke - jesteśmy murzynami Europy i kształcimy za publiczne pieniądze świetnych pracowników dla państw członkowskich UE. Pomińmy już fakt, że zdolni Polacy wyrabiają w ciągu 3 lat intensywnych studiów to co zagranicą zajmuje 4 lata, a oparte jest na tych samych europejskich podstawach programowych. Prosto stąd wpadamy w kompleks ekonomiczny, bo mimo że w programie kształcenia mamy bardzo dużo godzin praktycznych, są one rozciągnięte na tak szerokie spektrum problemów klinicznych, że otrzymując dyplom, doświadczenie zawodowe studenta jest znikome. Z czegoś żyć trzeba a więc łapiemy się jakiejkolwiek pracy, za marne pieniądze, która jeśli nam się nie spodoba to i tak warta jest solidnej kalkulacji ponieważ na każde jedno wolne miejsce czeka kilkunastu lub kilkudziesięciu innych ludzi o zbliżonych referencjach, a każdy kolejny z nich jest w stanie podjąć się pracy za jeszcze niższą stawkę niż poprzednik. Gwarancję zatrudnienia zwiększa poszerzenie kompetencji na kursach podyplomowych nadających uprawnienia do pracy specjalnymi metodami, co kosztuje słone pieniądze często niedostępne w aktualnie panujących warunkach ekonomicznych. Śmiało posunę się w stwierdzeniu że jest to obecnie jedyny obok kolesiostwa filtr dopuszczający fizjoterapeutę do pracy z pacjentem. Kursy podyplomowe to oczywiści również temat rzeka, ponieważ jest to biznes działający na takich samych zasadach jak uczelnie, przy czym tu już nie jesteśmy tacy "głupi" jak po maturze i dokonujemy świadomych wyborów za które sami odpowiadamy. 
Z tego początkowego okresu mojej podróży ścieżką fizjoterapii pamiętam pozytywny nastrój związany z obietnicą wprowadzenia ustawy, która miałaby uregulować wszystkie te problemy i sprawić że fizjoterapia stanie się oficjalnie zawodem medycznym. Nie wiem czym jest w tej chwili, ale na pewno oscyluje gdzieś między bioenergioterapią, a zabiegami z użyciem pola magnetycznego, lasera czy ultradźwięków, które bądź co bądź zawsze nastawione są na jakiś problem zdrowotny pacjenta. Ludzie różnie interpretują naszą rolę, ale ustawa z pewnością tego nie zmieni. Rozpoznanie w temacie wizerunku fizjoterapeuty w populacji mieszkańców Dolnego Śląska w ramach swojej pracy magisterskiej zamierza wykonać Asia, jednak na pierwsze wyniki będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Tymczasem zupełnie niedawno koledzy z Projektu Masaż w ramach kanału Fizjo Ninja przeprowadzili ciekawą sondę na ulicach Warszawy.


Jak widać ludzie kojarzą czym się zajmujemy i mają swoją opinię na temat naszej pracy. Jest to niezbędnym elementem do prawidłowego funkcjonowania sektora prywatnych usług fizjoterapeutycznych wokół którego wzbudzono w ostatnim czasie wiele kontrowersji. Popularne pogramy publicystyczne nie obawiały się pokazywać demonicznych znachorów, szalonych kręgarzy i oszustów, podejmując przy tym otwartą debatę nad bezpieczeństwem pacjenta u fizjoterapeuty. Chwali się to że o kłopotach dowiedział się ktoś więcej niż grono samych zainteresowanych, ale nie chodzi tutaj o to żeby zrażać ludzi do nas, tylko robić swoje we właściwy sposób - wolny rynek jest w stanie działać w ten sposób, że nieskuteczne gabinety upadają, a skuteczne się rozwijają. Nie jest najlepszym rozwiązaniem sprowadzenia całej sprawy do przychodni NFZ, ponieważ jak bardzo jest to niewydolny system każdy widzi. Kolejki które nigdy nie powinny mieć miejsca i jakość usług tak mało skuteczna jak nigdzie indziej na świecie. Ten system musi upaść i z pewnością kiedyś upadnie na wzór problemów ZUSu, a upadek będzie dla wszystkich bolesny, ale dotyczy znacznie szerszego problemu niż tylko fizjoterapii a więc jest to dyskusja wykraczająca poza ramy tego postu.
Właściwie to dotknęliśmy kolejnego z kompleksów Polskiej fizjoterapii jakim swoboda zawodowa. W perspektywie nieustannie rozszerzającego się programu studiów fizjoterapii możemy być śmiało partnerami w dyskusji z środowiskiem lekarskim, operujemy przecież metodami ingerującymi w te same mechanizmy fizjologiczne upakowane w tak samo anatomiczne skonstruowane ciała co oni, ale innymi metodami. To co pochłania nam kilka lat, studentowi medycyny wykłada się fakultatywnie na 30 godzinach zajęć na 4 roku. Na zachodzie naturalnym jest, że fizjoterapeuta ma taki zasób wiedzy i tak obszerny warsztat, że sam ustala program rehabilitacji  w oparciu o znajomość możliwości jaką daje mu jego warsztat. U nas w założeniu funkcjonuje to tak, że jesteśmy nieodpowiedzialni, stosujemy szalenie niebezpieczne metody, które mogą być zastosowane jedynie na podstawie zlecenia lekarskiego. Profesor Śliwiński reprezentujący Polskie Towarzystwo Fizjoterapii, wyjaśnił nam to kiedyś w ten sposób, że taki system jest w naszym interesie, ponieważ w tej sytuacji wina za negatywne skutki terapii spada prawnie na lekarza zlecającego zabiegi. Ale ja się tu pytam czy to chodzi o to żeby zrzucać na innych odpowiedzialność, czy po prostu dbać o bezpieczeństwo pacjenta ? 
Jak wynika z listu Pani Marilyn Moffat Prezydent WCPT do Pani Premier Ewy Kopacz istnieje nagląca potrzeba prawnego uregulowania zawodu fizjoterapeuty w Polsce. Jest to podyktowane deklaracją polityki światowej konfederacji fizjoterapii WCPT i związane jest z prawami człowieka gdzie : "każdy człowiek ma prawo do możliwie najwyższego, kulturowo uwarunkowanego standardu usług zdrowotnych, świadczonych w atmosferze zaufania i szacunku dla godności ludzkiej,  opierając się na fundamencie wnioskowania klinicznego i wyników badań naukowych.". W Polsce o przyjęciu lub odrzuceniu jakiegokolwiek projektu ustawy z zakresu zawodów medycznych decyduje lobby lekarskie w interesie którego jest brzydko mówiąc utrzymanie pacjentów pod drzwiami własnych gabinetów.. Stąd wszystkie poprzednie projekty były odrzucane ponieważ zakładały autonomię zawodu fizjoterapeuty. Klub parlamentarnym PSL złożył  do laski marszałkowskiej 22 lipca br. absurdalny projekt ustawy o zawodzie fizjoterapeuty który został pozytywnie zaopiniowany przez ZG PTF. Projekt uzyskał pozytywne opinie i przeszedł do kolejnych etapów legalizacji, przy czym należy zaznaczyć, że PTF opiniując czy też samemu redagując treść obecnego projektu brnie do celu po trupach w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zarząd PTF uznał bowiem że lobby lekarskie przychyli się do naszej prośby jeśli ograniczymy swoje prawa i z grupy zawodowej liczącej 70 000 fizjoterapeutów, prawo samodzielnego wykonywania zawodu przyznamy zaledwie 700, których sama wykształciła nadając tytuł specjalisty. Opozycyjne stowarzyszenie fizjoterapeutów polskich, które od wielu lat również aktywnie działa na polu prac nad ustawą, ale nie potrafi wypracować wspólnego z PTF stanowiska, wypowiada się na temat samej specjalizacji w następujący sposób: 
"Specjalizacja ogólna z fizjoterapii w obecnej formie posiada archaiczną już strukturę i powoli przestaje być akceptowana jako źródło zdobywania umiejętności zawodowych. Dziś specjalizacja z fizjoterapii podnosi w dużej mierze jedynie kompetencje zawodowe a to za mało aby zachęcić do niej młodych, zdolnych fizjoterapeutów posiadających dużą wiedzę zdobytą w czasie studiów. We wszystkich specjalizacjach w zakresie zawodów medycznych w Polsce, zdanie egzaminu jest zarazem fenomenalnym potwierdzeniem realnego przewyższania wiedzą kolegów bez specjalizacji. Według powszechnej opinii osób specjalizujących się w fizjoterapii, jej program jest najogólniej powtórzeniem programu studiów. Należy jeszcze raz podkreślić, że taka absurdalna sytuacja nie występuje w żadnej innej specjalizacji medycznej. Doceniając wysiłek osób które osiągnęły specjalizację uważamy, że specjalista fizjoterapii powinien bezwzględnie posiadać najwyższe kompetencje zawodowe, jednak adekwatnie do zdobytej wiedzy i nie powinny być to uprawnienia, które w innych, bardziej od Polski rozwiniętych krajach uznawane są za kompetencje podstawowe przynależne licencjatom. "
Fragment Oświadczenia Specjalistów zrzeszonych w Stowarzyszeniu Fizjoterapia Polska

Okres specjalizacji wynosi 4 lata, co przy założeniu że rocznie liczba miejsc w całej Polsce ograniczona jest do około 70 stanowisk i nie ma jasno wytyczonych kryteriów kwalifikacyjnych nie daje równych możliwości rozwoju kompetencji zawodowych całej grupie zawodowej. Gdyby ustawa weszła w życie, wydłużyła by ona proces nauki do co najmniej 9 lat przed osiągnięciem samodzielności zawodowej. 
17 października br Pani Prezydent WCPT, podczas Konferencji „Perspektywy Rozwoju Fizjoterapii”, która odbyła się w Pabianicach zaznaczyła, że każda osoba, która ukończyła pierwszy etap studiów (np.licencjat) i zdobyła prawo wykonywania zawodu, powinna być pełnoprawnym Fizjoterapeutą. Ponadto w otwartym liście Pani Prezydent do Premier Polski możemy przeczytać:

Deklaracja Światowej Konfederacji Fizjoterapii w zakresie autonomii zawodu  fizjoterapeuty, określa fizjoterapeutów jako niezależnych praktyków, którzy powinny mieć swobodę wykonywania profesjonalnego osądu i podejmowania autonomicznych decyzji, niezależnie od miejsca udzielania świadczeń, jeśli zawiera się to w posiadanej wiedzy, umiejętności, oraz w zakresie kompetencji zawodowych.
Fizjoterapeuci, podobnie jak inni usługodawcy świadczeń zdrowotnych, funkcjonują jako samodzielni praktycy i podlegają zasadom etycznym WCPT i kodeksowi etyki i dobrych praktyk w kraju, w którym wykonują zawód. Są oni w stanie działać jako pracownicy pierwszego kontaktu, a pacjenci/klienci mogą skorzystać z  ich bezpośredniej usługi bez skierowania od innego specjalisty systemu ochrony zdrowia. Obejmuje to promocję zdrowia, profilaktykę, badanie/ocenę, ewaluację, interwencje/terapię i ocenę efektów fizjoterapii. Działania poszczególnych fizjoterapeutów są podejmowane na własną odpowiedzialność, a ich decyzje zawodowe nie mogą być kontrolowane lub kwestionowane przez pracodawców, przedstawicieli innych zawodów, lub też przez inne osoby.
Często problemy na przekór naszym staraniom rozwiązują się same i zapewne w tej kwestii również tak będzie. Prawdą jest że osobiście nie założę własnej praktyki bezpośrednio po ukończeniu studiów magisterskich, ponieważ nie mam właściwych umiejętności, pieniędzy, ani wyglądu który pozwalałby mi wykonywać na własną rękę zawód zaufania publicznego. Za sześć lat być może będę na to gotowy, ale na pewno nie będzie to zależało od dokumentu wystawionego przez PTF. Wierzę natomiast, że będzie to wynikiem pracy którą zainwestuję we własny rozwój. Najistotniejszym problemem jest obecnie fakt, że na naszym rynku działa bardzo wiele renomowanych gabinetów prywatnych, których renoma zasługuje na miano Dobrej Praktyki pomimo tego że nie jest prowadzona przez specjalistów. Jeśli ten projekt ustawy wejdzie w życie, a właściciele owych Dobrych Praktyk będą zmuszeni zamknąć swoje gabinety i wyjechać za granicę - pytam się gdzie ja będę się uczył i od kogo nabywał dobrą praktykę ? Czuję się Polakiem, ponieważ tutaj mam rodzinę, bliskich i znajomych, a tą ziemię uprawiali moi przodkowie. Wszyscy wiedzą że są miejsca gdzie wiele rzeczy można załatwić prościej, a mimo to jestem zdeterminowany żeby zawalczyć o przyszłość w miejscu gdzie czuję się w domu. Mimo tych szczerych chęci, moja cierpliwość w przeskakiwaniu kolejnych kłód rzucanych pod nogi może się wreszcie wyczerpać. Ta ustawa to prosta droga do uśmiercenia dobrze zapowiadającej się POLSKIEJ FIZJOTERAPII.
Refleksyjnie zamykając temat zacytuję fragment utworu genialnego zespółu Normalsi z płyty o adekwatnym tytule pokój z widokiem na wojnę :

"Nie dlamnie ten wszechobecny nastrój marzeniom mówić nie gdy serce tak się rwie(...)" 

  

Apeluję do czytelników bloga, aby śledzili rozwój sytuacji i reagowali na utworzone właśnie petycje w sprawie zawetowania ostatniego projektu ustawy o zawodzie fizjoterapeuty.

4 komentarze:

  1. Jako student fizjoterapii na jednej z polskich uczelni pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jedno zjawisko, jakie mam (nie)przyjemność obserwować - studenci mając świadomość jak wygląda praca fizjoterapeuty w obecnych realiach niby mają pęd do rozwoju, jednak gdy "przychodzi co do czego" to tłumaczą brak tegoż rozwoju tym, że w pracy i tak się tego nie robi, że i tak pracuje się tak jak przepisał lekarz. Nie mówię tu o wszystkich studentach, są to pojedyncze jednostki, jednak przy odrobinie szczęścia i one mogą znaleźć pracę w zawodzie, a wtedy każdy kto od nich wyjdzie będzie mówił tak jak jedna pani z filmu podanego w linku w poście: "Niestety byłam u fizjoterapeuty". Droga do wyeliminowania takiego luźnego podejścia jest prosta - dobra ustawa. Taka, która zmusza studenta czy przyszłego fizjoterapeutę do rozwoju nie tylko pod groźbą bezrobocia, ale także z moralnego poczucia odpowiedzialności za swoich pacjentów, którzy przychodząc nawet na zwykły laser chcą by im to pomogło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słabe jest to co napisałeś. Nie ma ustawy - wszyscy narzekają. Jest walka o ustawe, jest duża szansa żeby ustawa weszła w życie. - wszyscy protestują i piszą petycję. Czas się ogarnąć! !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli ma wejść TAKA ustawa to lepiej, żeby nie weszła żadna.

      Usuń
  3. dokładnie tak - w interesie ogółu jest utrzymanie status quo. Piszę to co myślę i na blogu widać jak ewoluowało to przez kolejne lata. Tylko ciele nie zmienia poglądów bo siedzi przy korycie, a obecnie sytuacja jest taka, że po wprowadzeniu ustawy może być ciężko z odkręceniem tego co zawiera się w jej postanowieniach. Zgadzam się z autorem pierwszego komentarza, przy czym ja osobiście nie wyobrażam sobie pracy w sektorze publicznym. Uważam ten system za nieskuteczny i nie pewne miejsce zatrudnienia. Rehabilitacja powinna przebiegać od początku do końca pod opieką konkretnego terapeuty prowadzącego, a NFZ proponuje osobną działkę lekarzowi, osobną fizjoterapeucie, osobną specjaliście danej działki medycznej. Formalna droga wymiany informacji nie spełnia swojej roli. Niestety to niema żadnego związku z funkcjonowaniem zespołu medycznego o którym mówił chociażby Wiktor Dega.

    OdpowiedzUsuń

Aby komentować użyj profilu "Nazwa/adres URL" wpisując swój nick, lub zaloguj się do swojego konta odpowiedniej aplikacji.