wtorek, 28 maja 2013

Majówka

Intensywny maj dobiega końca, a im bliżej tego końca tym intensywniej. Kolejny raz doświadczam tego, że im więcej mamy na głowie tym jesteśmy bardziej efektywni. Kolokwia, treningi, sesja, wolontariat, warsztaty, zmiana mieszkania, organizacja konferencji, rzeźnik... Staram się być super hiper mega efektywny.
Uczelniany świat studenta II roku fizjoterapii kręci się aktualnie wokół opieki okołoporodowej matki i dziecka oraz przygotowań do egzaminów z masażu, kinezyterapii i języka (w moim przypadku niemieckiego). Asia została zwolniona z egzaminu języka angielskiego, bo akurat lingwistyka to jeden z jej dobrze zagospodarowanych talentów :)

Wolontariat na rzecz długodystansowców WKSu Śląsk Wrocław zamknął się w 25 masażach. Ktoś powie że to mało, ale trzeba pamiętać, że jeden masaż wraz z całą otoczką przygotowania i posprzątania to około godzina roboty, a czasem i więcej. Niemniej jednak oceniam tą dobę charytatywnego "mieszania" baaardzo efektywnie. Udało mi się wypracować własny tok postępowania który uważam za efektywny. Zawodnicy chętnie korzystali z naszych usług i ku naszej uciesze chwalili efekty naszej pracy :) Właściwie, gdyby ktoś mnie za friko masował, pewnie też bym sobie chwalił, ale u zawodników którzy do nas przychodzili nie zauważyliśmy żadnych nadużyć. Przychodzili po najcięższych treningach z bardzo pospinanymi mięśniami, a schodzili z naszej kozetki dużo swobodniej z zadowoleniem opisując uczucie lekkości jakie im towarzyszyło po naszej ingerencji. Przysłowiową wisienką na torcie był Bartosz Nowicki, który zatrzymał się na weekend w naszym skromnym mieszkaniu i też poddał się proponowanej przeze mnie "bóloterapii". Wypróbowanie swoich umiejętności  na zawodniku tak doświadczonym zaowocowało z mojej strony poznaniem nowej tajemniczej i kluczowej techniki x - stosowanej przez najlepszych masażystów na świecie - której nie wolno mi zdradzać nikomu, a ze strony Bartka odczuwalnym podniesieniem komfortu po sobotnich startach ligowych :)
Treningowo nie wyszło mi nic z tego co sobie zaplanowałem. Chciałem wyjść jakiś czas temu na 25km rozbieganie, a poniosło mnie i wyszedł mi bardzo górzysty 4-godzinny cross, o dziwo bez żadnych traumatycznych następstw. chciałem biegać sporo i często, a na ogół wychodzę ostatnimi czasy 3x w tygodniu na 12 - 15 km, ale naprawdę jest spoko. W treningu bardzo ważne jest coś takiego jak luz psychologiczny, a co do rzeźniczych oczekiwań - nie mam żadnej presji, więc luz i fun jak najbardziej są ze mną. Będzie jak będzie, po prostu chcemy to ukończyć i przesunąć naszą poprzeczkę wyczynów niemożliwych jeszcze wyżej.
Ostatni weekend stał dla nas pod znakiem VI Majówki Młodej Fizjoterapii - to konferencja organizowana przez nasze koło naukowe i nasz udział w jej zorganizowaniu nie był bez znaczenia.  Żałujemy że nie prezentowaliśmy na niej własnych badań, ale przecież to nie ostatnia konferencja w której bierzemy udział. Puki co zbieramy cenne doświadczenie ucząc się na błędach innych ;P
Przy okazji konferencji odbyły się dodatkowe warsztaty dotyczące core stability, testów FMSTM, terapii cranio-sacralnej i technik neuro-mobilizacji. Ćwiczenia stabilizacji centralnej to działka którą tak czy siak chciałem poruszyć na blogu w związku z czym na pewno pojawi się osobny tekst o tej koncepcji. FMS natomiast, to coś z czym spotkałem się po raz pierwszy, ale bardzo przypadło mi to do gustu, dlatego z chęcią rozwinę ten temat na łamach nadruchliwych. Zamierzam też w telegraficznym skrócie zdać sprawozdanie w osobnym poście z zorganizowanej konferencji  i sklecić coś ciekawego o powięzi, ponieważ w ramach cyklu warsztatów Mkmedica, mieliśmy okazję poznać najnowsze doniesienia naukowego świata na jej temat.
Dlaczego poświęcam ten wpis jedynie zapowiedziom tego co zamierzam? Bo aktualnie zauważyłem że nikt łącznie ze mną nie ma nadmiaru czasu, a chcąc pisać tak aby wasz czas spędzony w sieci pod tym adresem nie był stracony, potrzebuję samemu trochę więcej luzu. Tak więc po biegu rzeźnika, po sesji wszystko pięknie profesjonalnie nadrobimy :)
A co do biegu rzeźnika - już w piątek startujemy ! Jak ten czas szybko minął.. Już zdążyłem przyzwyczaić się do wrażenia, że udział w tym biegu to tylko odległe marzenia, a tu proszę jesteśmy u progu jego realizacji. Pytanie co potem.. czy moja ciekawość będzie zaspokojona, czy podążę za wyczynami sięgającymi grubo ponad 200km na pustyni ? Nie wiem, na razie jestem podekscytowany i skupiony nad realizacją projektu rzeźnik i staram się nie wkraczać zbytnio w strefę tego co było, ani tego co będzie. Najważniejsze zawsze jest to co dzieje się w miejscu i momencie w którym się aktualnie znajdujesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby komentować użyj profilu "Nazwa/adres URL" wpisując swój nick, lub zaloguj się do swojego konta odpowiedniej aplikacji.