Sezon tegorocznych upałów bezpowrotnie za nami, czas
przygotować cieplejszą kurtkę, zaimpregnować buty na jesienną słotę i odświeżyć
znajomość z czapką i rękawiczkami. O ile dwie pierwsze części garderoby wydają
się być podstawą dla jesiennej mody to wspomniana czapka i rękawiczki nie
wpisują się w trendy złotej polskiej jesieni.
Szkoda, ponieważ ich stosowanie
jest kluczowe do prawidłowego funkcjonowania organizmu :)
W powyższym stwierdzeniu niema grama przesady i w tym
krótkim wpisie postaram się uzasadnić swoje poglądy. Rozpoczynając od omówienia
sprawy czapki, nie powinno stanowić zaskoczenia, że głowa pomimo swojej
stosunkowo małej powierzchni względem reszty ciała może być przyczyną bardzo
dużej utraty ciepła. Popularnie używa się stwierdzenia, że „przez głowę ucieka
70% naszego ciepła”. Wynika to z fizjologicznego mechanizmu zaopatrywania
narządów w krew, która pełni między innymi funkcję termoregulacyjną. Odbierając
ciepło z rejonów metabolicznie bardzo aktywnych i oddając ją w tkankach nie
prowadzących przemiany materii na takim poziomie, aby zysk energetyczny w
postaci ciepła był wystarczający do utrzymania homeostazy. Ogrzana krew
odprowadza również nadmiar ciepła do części korowej czyli skóry i oddaje ją do
otoczenia na zasadzie wymiany z powietrzem, lub potem który odparowując zabiera
nadmiar ciepła. Ciecz ma blisko 2500x większą pojemność cieplną niż osuszone
powietrze to też para wodna jest jej bardzo dobrym nośnikiem. Układ oddechowy
nawilżając powietrze sprawia że nasze usta i nozdrza to istne kominy które
opuszczają ogromne ilości ciepła zmagazynowane w parze wodnej, która jest
szczególnie widoczna zimą, ale i za każdym razem kiedy chuchamy na szybę. Z
układem oddechowym powiązane są komory kości pneumatycznych czaszki czyli
zatoki, które w chłodne i wietrzne dni są narażone na wychłodzenie i stany
zapalne które bardzo łatwo jest powikłać infekcją. Zatoki szczękowe chronione
są warstwą tkanki tłuszczowej na policzkach, ale zatoki czołowe które mogą
osiągać pokaźne rozmiary i są ulokowane znacznie bardziej powierzchownie i nie
osłonięte tkanką tłuszczową wymagają odzieżowego wsparcia. Z zawodniczych lat
wyniosłem zwyczaj zakładania czapki w momencie kiedy temperatura spada poniżej
10oC i do dziś uważam że ta granica jest sprawdzonym warunkiem komfortowego
nakrycia uszu i czoła niegrubą czapką.
Można by się zastanowić co może zmienić czapka jeśli
omówiona dotąd utrata ciepła sprowadza się do wydychanego powietrza ? Wciąż
bardzo wiele ponieważ pod nią oprócz uszu i zatok czołowych znajdzie się również
mózg który jest bardzo dobrze unaczynionym narządem. 30 % krwi opuszczającej
lewą komorę serca dociera w niecałe 3
sekundy do głowy aby zaopatrzyć centrum naszego układu nerwowego w tlen,
substancje odżywcze, mikroelementy i krew o właściwej temperaturze i nie należy
się na zapas martwić że przegrzejemy nasz mózg zakrywając go czapką, ponieważ
krew która do niego dociera chwilę wcześniej była nie gdzie indziej jak w
płucach których powierzchnia jest zbliżona do płyty boiska piłkarskiego. Jeśli
wyobrazimy sobie że rozlalibyśmy równomiernie krew opływającą naczynia płucne
na tak wielkim obszarze, nie musimy sobie tłumaczyć jak długo będzie się ona
ochładzać. Dzieje się to błyskawicznie. Nasz mózg otrzyma życiodajną ciecz
podaną w temperaturze która nie grozi nagromadzeniem nadmiaru ciepła, jeśli
temperatura powietrza na zewnątrz będzie o co najmniej 25 stopni niższa od
temperatury naszego ciała.
Sprawa rękawiczek jest niemniej ważna, chociaż skutki ich
nienoszenia poza odmrożeniami mogą mieć dużo dalej sięgające konsekwencje.
Zacznijmy od tego że badając zakręt zaśrodkowy płata skroniowego w mózgu
znajdziemy bardzo duży obszar tkanki nerwowej zbierającej doświadczenia
sensoryczne z dłoni. Część z nich odpowiada za czucie ciepła i bólu.
Nagromadzenie receptorów i wolnych zakończeń nerwowych zbierających powyższe
wrażenia jest na ręce całe mnóstwo i będą one pobudzane w bardzo niedługim
czasie zaraz po wystawieniu ich na niesprzyjające warunki atmosferyczne.
Niewielkie mięśnie dłoni nie będą w stanie wyprodukować wystarczającej ilości
ciepła aby same się ogrzać. Dodatkowo pod wpływem zimna dojdzie do obkurczenia
tętnic zaopatrujących dłonie w ciepłą krew, stąd ochrona przed wychłodzeniem
dłoni powinna być zastosowana jeszcze zanim dojdzie do ich oziębienia. Powracając
do neurologicznego aspektu noszenia rękawiczek, komfort cieplny dłoni jest
bardzo ważny dla ogólnoustrojowej termoregulacji. Bólowe pobudzenie dużej
powierzchni kory mózgu jaką jest reprezentacja czucia powierzchownego dłoni w
oczywisty sposób uruchomi mechanizmy obronne autonomicznego układu nerwowego co
odbije się na regulacji wegetatywnej całego ciała. Pobudzenie przywspółczulnej
części tego układu będzie najbardziej widoczne poprzez zwiększenie napięcia
zstępującej części mięśnia czworobocznego grzbietu, czyli uniesienie barków do
góry. Jest to typowa reakcja na wszelkiego rodzaju stres – stres termiczny nie
jest wyjątkiem. Jeśli będziemy lekceważyć te alarmujące ustawienie barków
szybko rozwinie się u nas ból barków, karku i głowy, a oprócz tego pojawi się
silne uczucie zmęczenia, trudności z koncentracją i zwiększona drażliwość
emocjonalna.
Przeanalizujmy
sytuację w której lekceważymy rękawiczki, ale chronimy dłonie w
kieszeniach np. kurtki. Stabilizujemy w ten sposób dystalną część kończyny górnej
zamykając łańcuch kinematyczny w okolicach miednicy/brzucha. W przypadku
statycznej pozycji niema to większego znaczenia, ale dynamiczna sytuacja jaką
jest marsz bez swobodnego wahadła kończyn górnych, jest kolosalnym zaburzeniem
mechaniki całego ciała. Ruch który powinien odbywać się na poziomie stawu
ramiennego i łopatkowo-żebrowego, będzie musiał być skompensowany na poziomie w
którym łańcuch kinematyczny kończyny górnej został ustabilizowany. W tym
wypadku jest to odcinek lędźwiowy kręgosłupa. Co gorsza, kompensacja będzie
zachodzić w płaszczyźnie poprzecznej w formie ruchów rotacyjnych do których
odcinek lędźwiowy kręgosłupa nie jest przystosowany. Oznacza to ogromne
przeciążenia, które przy permanentnym powtarzaniu będą prowadzić do bólu a
nawet urazu w tym obszarze.
Wydaje mi się że wystarczająco rzeczowo uargumentowałem
potrzebę noszenia czapki i rękawiczek i przekonałem was do moich przemyśleń, że
te części garderoby wpływają na zdrowie całego naszego ciała. Noście czapki i
rękawiczki, cieszcie się złotą polską jesienią nie narzekajc na bóle pleców i
karku :)
Świetny wpis. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń