Sierpień jest dla mnie jako
alergika w tym roku wyjątkowo okrutny. Problem zatkanego nosa i łzawiących oczu
potrafię względnie opanować lekami, ale wystarczy niewielka nieregularność ich
przyjmowania i objawy znacząco się nasilają. W takim przypadku odczuwam duże
zmęczenie i jak dotąd sądziłem że jest to wynik ponad przeciętnej odpowiedzi
immunologicznej na dany alergen, jednak ucząc się anatomii dokonałem pewnego
odkrycia związanego z aparatem żucia. Zachęcam do zapoznania się z dość
zaskakującym łańcuchem przyczynowo - skutkowym tego odkrycia.
Staw skroniowo żuchwowy ma liczne
połączenia strukturalne i funkcjonalne z licznymi regionami naszego Ciała.
Nieprawidłowa praca tego aparatu może prowadzić do zaburzeń słuchu, wzroku,
pracy stawu barkowego, a nawet biodrowego. Oczywiście objawy nieprawidłowej
pracy stawu skroniowo-żuchwowego będą widoczne również na uzębieniu, w postaci
bólów głowy, ale również odbije się to na naszej psychosomatyce, chociażby
poprzez deregulację pacy tarczycy leżącej w niedalekim sąsiedztwie aparatu
żucia. Każda z powyższych zależności jest niezmiernie złożona i wymagałaby
osobnego omówienia. Obecnie bardzo rzadko rozpatruje się w klasycznej medycynie
powyższe dolegliwości w powiązaniu ze stawem skroniowo-żuchwowym, dlatego warto
skonsultować je również z terapeutą manualnym, który po odpowiednim badaniu
może rozpocząć właściwe leczenie przyczyny a nie objawy problemu.
Część problemów ze stawem
skroniowo-żuchwowym może mieć podłoże psychogenne i wynikać z nad aktywności
mięśni żwaczy, które w niekontrolowany przez nas sposób zwiększają swoje
napięcie w reakcji obronnej pod wpływem stresu. Prowadzi to do degeneracji
stawu i osłabienia mięśni a wreszcie ich bólu. Przewlekły stres prowadzi u
niektórych osób nawet do nocnych zgrzytań zębami, co jest alarmującym objawem
że nasz styl życia wymaga znacznych modyfikacji. Taki zespół objawów nazywamy
bruksizmem i jest sygnałem do konsultacji z psychologiem lub psychiatrą.
Niemniej jednak zmiany w mechanice aparatu żucia wymagają „skalibrowania”, aby
zahamować destrukcyjne nawyki i przywrócić równowagę w tym regionie. Z tym na
pewno nie poradzi sobie psycholog w pojedynkę, a jeśli dysfunkcja stawu
skroniowo-żuchwowego będzie przenoszona, terapia będzie musiała oprzeć się
również o ortodontę a w jeszcze dłuższej perspektywie czasu na pewno również
dentystę-sadystę, który będzie systematycznie usuwał zęby które nie są w stanie
znieść wspomnianych przeciążeń.
Nasz górny i dolny łuk zębowy
jest przygotowany na około 2 i pół godziny dziennie kontaktu ze sobą. Jest to
orientacyjna suma czasu jaki poświęcamy na przeżuwanie jedzenia i przełykanie
śliny. Wydłużanie tego czasu poprzez np. żucie gumy, lub reakcje stresowe
zaciskania zębów prowadzi do nadmiernego ścierania szkliwa zębów oraz
modelowanie ich położenia w zębodole. Powiedzenie, że ktoś „zjadł na czymś
zęby”, oznacza osobę doświadczoną jakąś pracą. Jest to prawdą, o ile jest to
stresująca praca, ponieważ dochodzi wówczas do permanentnego zaciskania zębów
przez co górny łuk zębowy jest wypychany coraz bardziej do przodu, a dolny
wklinowuje się do grzbietowo prowadząc do ukrycia tego łuku pod górnym. Taki
zgryz wygląda tak jakby górne żeby „zjadły” dolne. Prawdziwość staropolskich
powiedzeń jest naprawdę zdumiewająca.
Naturalnym odruchem broniącym nas
przed ciągłym zwieraniem górnego i dolnego łuku zębowego jest ułożenie języka
na podniebieniu. Zapewnia to stary filogenetycznie i prymitywny odruch
powiązany z odruchem ssania, który oczywiście wszystkie ssaki posiadają. W
medycynie chińskiej, która nie posługuje się tak wyrachowanymi sformułowaniami
wszystkie te złożone mechanizmy tłumaczone są w oparciu o przepływ energii we
właściwych łańcuchach zwanymi meridianami. Język spoczywający na podniebieniu w
tamtejszej filozofii zamyka jeden z ważniejszych meridian co warunkuje siłę i
wydolność całego organizmu. Zgłębianie wiedzy czym jest język i co w filozofii
dalekiego wschodu znajduje się nad podniebieniem jest równie fascynujące jak i
czysto medyczny aspekt tych powiązań. Prawdą jest natomiast że utrzymywanie
języka w oddaleniu od podniebienia spowoduje iż już po krótkim czasie takiego
eksperymentu odczujemy zmęczenie i uogólnione rozbicie.
Uświadamiając sobie powyższe
spostrzeżenia, zacząłem inaczej spoglądać na kwestie mojego przewlekłego nieżytu
nosa. To nie układ immunologiczny sprawia że borykam się ze zmęczeniem, tylko
fakt, że efektywne wykorzystanie jamy ustnej do wentylacji płuc odbywa się przy
otwartych ustach i opuszczonym języku.
Jak bardzo nie oczywiste są wszystkie powyżej przytoczone fakty i jak
okrężnie myślimy nie znając ich.
Ciekaw Tomasz :) do tego dodałbym np pojęcie zapalenia brzuśca mięśni żuchwy...bo z tym w tym roku wylądowałem na czarodziejskim krześle dentystycznym...
OdpowiedzUsuńByc moze chodzilo o miesien dwóbrzuścowy, ktory na skutek przeciazenia moze dawac bole promieniujace do zebow, zaburzenia pracy krtani, funkcje strun glosowych i przelykania, a takze zaburzenia szyjne ze wzgledu na przyczep do drugiego kregu szyjnego, co ograniczy w bezposredni sposob rotacje w odcinku szyjnym kregoslupa, ale i moze zaburzyc czucie calego przejscia potyliczno-szyjnego i spowoduje dekompensacje na dowolnym poziomie ciala. Dentysci naogol nie znaja sie na tych zaleznosciach, stad warto podziekowac mu za to ze nie okazal sie ignorantem w tej kwestii. Mimo wszystko skutecznym leczeniem takiej dysfunkcji nie podejmie sie nikt kto nie zna sie na terapii manualnej
UsuńMyślę, że coś się znał :) wymyślił protezę która odciążyła żuchwę i o dziwo wystarczył dzień i noc + maść i było OK :)
OdpowiedzUsuń