poniedziałek, 23 grudnia 2013

Metoda Dennisonów

Państwo Paul i Gail Dennison
Od  dawna zastanawiam się co jest przyczyną dysleksji, dysortografii,
ADHD, irracjonalnego lęku, agresji, problemów z pamięcią czy koncentracją. Stereotypowo bagatelizuje się tego typu zaburzenia zrzucając winę na takie cechy osobowości jak np. lenistwo czy niewłaściwy dobór wartości i celów życiowych lub mało elastyczne światopoglądy. A jeśli problemy, którym codziennie muszą się przeciwstawiać osoby z powyższymi trudnościami wynikają np. z nieharmonijnej pracy mózgu i nie mają związku ze świadomymi
decyzjami tych osób? Można by wtedy wyjść z założenia że osoby te
są więźniami swojej fizjologii i po prostu muszą żyć ze swoimi lękami,
dysleksją, trudnościami w nauce i problemami z koncentracją. Ja jednak
zgodzę się ze słowami twórcy kinezjologii edukacyjnej :
"Każdy człowiek kreuje swoją własną rzeczywistość i musi przyjąć całkowitą odpowiedzialność za swoje własne życie."
P. Dennison

Paul Dennison wysunął teorię według której wiele problemów intelektualnych i emocjonalnych w życiu człowieka wynika ze złego współdziałania obu półkul mózgowych i z braku integracji między nimi. Jego zdaniem, aby uzyskać pełny obraz otaczającej rzeczywistości, niezbędne jest maksymalne współdziałanie lewej półkuli z prawą. Mózg mimo że jest narządem symetrycznym, każda półkula spełnia inne zadania. Dowodów na to można szukać w badaniach EMG lub obserwując ludzi po udarach mózgu – widać wówczas że porażenie połowicze prawej strony odróżnia się na płaszczyźnie zaburzeń psychicznych od porażenia lewostronnego.
Przyjmuje się że prawa półkula mózgu odpowiada za uczucia, procesy wielowymiarowego uczenia się, pamięci długotrwałej, intencje działań, percepcje przestrzeni. Lewa półkula natomiast odpowiada za myślenie analityczne, przypisywanie faktów do wydarzeń, dostrzeganie szczegółów, percepcję czasu, werbalną komunikację, pamięć krótkotrwałą. Tak jest u osób praworęcznych, gdy dominująca jest lewa strona ciała, schemat ten może ulec odwróceniu.

W drugiej połowie lat siedemdziesiątych wspomniany P. Dennison wspólnie z żoną Gail, stworzyli metodę terapii mającej na celu poprawę integracji półkul mózgowych. Opiera się ona na prostych czynnościach stymulujących pożądane rejony półkul mózgowych i ich połączenia, które w drodze adaptacji wzmacniają się. W myśl zasady, że każdy dowolny ruch ciała wymaga impulsu i nakładu "pracy" mózgu, możemy sterując ruchem np. kończyn, wymagać pracy dowolnej półkuli (pamiętając o skrzyżowaniu dróg nerwowych: prawa strona ciała – lewa półkula). Systematycznie i celowo wykonywana praca, może być nazwana treningiem. Stymulowanie połączeń między obiema półkulami wzmacnia je budując solidny most między zupełnie odmiennymi światami – światem intuicji i światem analitycznym. Jeśli most ten jest słabo rozbudowany, mamy do czynienia z chaosem. To trochę jak w małżeństwie – jeśli zabraknie dialogu pomiędzy wrażliwą i emocjonalną stroną żeńską a pragmatyczną stroną męską, związek będzie pełen konfliktów i destrukcyjnych awantur.
W świecie naukowym istnieje hipoteza według której wykorzystujemy jedynie 20% zasobów naszego mózgu. Uważa się tak dlatego, że mniej więcej taki obszar został naukowo zbadany i wiemy jakie spełnia funkcje – pozostałe 80% to "ziemia niczyja" która jest zdolna do aktywizacji. Świetną koncepcją jest próba wykorzystania chociażby 1% potencjału zmagazynowanego w tych niezdefiniowanych szarych komórkach do wytworzenia kolejnych nici dialogu pomiędzy półkulami naszego intelektu. Naukowcy podejrzewają, że na zaburzenia syntezy połączeń między półkulowych ma wpływ niedobór ruchów naprzemiennych w dzieciństwie - okresie najintensywniejszego rozwoju układu nerwowego. Raczkowanie, tłumione nienaturalnymi chodzikami zdecydowanie ogranicza liczbę cykli naprzemiennych ruchów – prawa ręka / lewa noga, które szybko przełączane stymulują naprzemiennie obie półkule prowokując synchronizację mózgu. Nasz XXI wieczny styl życia uziemiający nas w pozycji siedzącej również nie dostarcza nam naprzemiennych bodźców, a wręcz pogłębia proces lateralizacji gdzie korzystamy niemal przy każdej czynności z kończyny dominującej, co de facto prowokuje również jednostronny rozwój mózgu. Wierzę, że odwzorowanie naturalnych procesów rozwojowych pociągnie za sobą rozwój ruchowy, intelektualny i emocjonalny.
Co wobec powyższych tez proponuje Dennison? Sugeruje rozpocząć od picia wody...Tak, zwykłej wody. Podstawą wszelkiej pracy z układem nerwowym jest środowisko organizmu odpowiednio uwodnionego, uwolnionego od toksyn i szkodliwych produktów przemiany materii.
Nie można też zapomnieć o paliwie niezbędnym do podtrzymania "ognia" w neuro-elektrowni. 20% tlenu pobieranego przez nasz organizm w każdej chwili pochłania sam mózg. Warto znaleźć w sobie motywację do spędzania czasu wolnego w środowisku nie skażonym aglomeracyjnymi spalinami, a nasze mieszkania i miejsca pracy regularnie wietrzyć.
Elementem uruchamiającym Neuromaszynerię, jest ruch całego ciała. Wysiłek poprzez aktywizację wszystkich pozostałych układów organizmu, jest czynnikiem doskonalącym ich działanie i podnoszącym wydajność ogółu. Celem kinezjologii edukacyjnej jest skupienie się na maksymalnym rozwoju struktur mózgowych, więc nie będzie tak intensywnie bodźcował np. nerek jak w przypadku wysiłku wytrzymałościowego. Gimnastyka mózgu sprowadza się do prostych i bezpiecznych ćwiczeń – wydaję się nawet zbyt prostych. Dają one niesamowite efekty w edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. W wielu wysoko rozwiniętych krajach UE jest to dziś czołowy program edukacji młodzieży z trudnościami w nauce. W USA niezmiennie od 1997 roku stosuje się tą metodę, co świadczy o jej skuteczności. Gimnastykę mózgu stosuje się również u dzieci ponad przeciętnie zdolnych, zauważając ich jeszcze dynamiczniejszy, nie ograniczony rozwój.
Myślę, że warto stosować w pracy z dziećmi ćwiczenia z repertuaru gimnastyki mózgu, ponieważ jest to pierwszorzędny przykład połączenia przyjemnego z pożytecznym. Dzieci nad wyraz entuzjastycznie podchodzą do tego typu form zabawy/nauki. Sztuka polega na tym, żeby to nauczyciel umiał dostrzegać potrzeby osoby, która stoi przed wyzwaniami całego życia, szanując hierarchię i niezmienne zależności tych potrzeb. Prawdopodobnie stosując tego typu techniki ułatwia się dzieciom żmudny proces szkolnej nauki, a przecież o to w tym chodzi ! Dzieci "nadpobudliwe" mają w sobie taki sam potencjał edukacyjny co dzieci "zdyscyplinowane", ale dla uzyskania tego samego efektu potrzeba właściwego podejścia. Metoda Dennisona to wspaniały warsztat pracy z wszelakimi dzieciakami.
Natomiast czy systematycznie powtarzane ćwiczenia przez osoby dorosłe, dadzą efekt analogiczny jak u dziecka? Tak. Paul Dennison twierdzi że dzięki tym ćwiczeniom pokonał barierę dysleksji. Tą informację mogę podać jedynie w formie anegdoty zaczerpniętej z wikipedi, ale jeśli Paul Dennison rzeczywiście był zdiagnozowany jako dyslektyk to opracował dla siebie fenomenalny program terapeutyczny. Mówię fenomenalny, ponieważ obronił tytuł doktora filozofii – domyślam się, że jest to obecnie bardzo oczytany dyslektyk :p
Dla trenowania odpowiednich cech tworzy się programy oparte na właściwych ćwiczeniach. Np.: Uczenie się na pamięć można trenować stosując ruchy naprzemienne, punkty równowagi, punkty pozytywne i krążenia szyją. Twórcze myślenie stymulują ruchy naprzemienne, sięganie po piłkę, kobra (akumulator) kołyska itd.
Przeglądając YouTube zachwyciło mnie jak z zadaniami ruchowymi radzi sobie mały Grześ:


W ramach naszego członkostwa w SKN Zaburzeń Rozwoju Dzieci i Młodzieży, chcemy zorganizować z Asią warsztaty Kinezjologii Edukacyjnej. Jeśli dojdą one do skutku i dowiem się więcej na temat tej metody, z pewnością napiszę kolejny artykuł w którym skupię się na repertuarze ćwiczeń i metodyce ich stosowania.

Neuropsychologia opisała coś co potocznie nazywa się "neurobik". Moimi własnymi słowami określiłbym to jako spontaniczną, bardziej różnorodną i kreatywną formę kinezjologii edukacyjnej. Dość interesujący opis tej koncepcji znalazłem przeglądając internet, na stronie czasopisma "Zwierciadło".

"Cała sztuka polega na tym, by różne codzienne czynności wykonywać tak, aby przełamać towarzyszącą im rutynę. Pomysłów na to jest bez liku. Piszesz długopisem – zmień go na pióro, albo ołówek. Jesteś praworęczna? Spróbuj umyć zęby lewą ręką. Biorąc prysznic, nie planuj w głowie dnia. Zamknij oczy. Skup się na zapachu mydła, strumieniu wody, fakturze gąbki. Bierzesz kąpiel w wannie, dodaj do wody aromatyczny olejek. Poszerz sobie skalę doznań. Jak? Na przykład dotykaj językiem kamieni i nieobrobionego drewna. Po obudzeniu się, zanim zrobisz sobie poranną kawę, wąchaj zapach wanilii, mięty czy rozmarynu (albo jakiś inny zapach, który pobudzi nowe rejony odpowiedzialne za przetwarzanie bodźców zmysłowych). Zmień drogę, którą codziennie jeździsz do pracy. W windzie biurowca naucz się rozróżniać liczby na przyciskach za pomocą alfabetu Braille’a (w większości nowoczesnych budynków są takie oznaczenia). Potem odnajduj numery pięter, posługując się dotykiem. Odwróć obrazek będący tapetą na ekranie swojego komputera do góry nogami. Każdego ranka czeka cię w pracy przegląd prasy? Spróbuj choć jeden krótki artykuł przeczytać, trzymając gazetę do góry nogami.Nawet pozornie proste zachowania, które rozbijają codzienną rutynę, powodują, że „poruszamy” nowe obszary mózgu, które do tej pory leżały odłogiem. Dzięki temu powstają nowe połączenia między komórkami nerwowymi, nasz mózg staje się bardziej plastyczny."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Aby komentować użyj profilu "Nazwa/adres URL" wpisując swój nick, lub zaloguj się do swojego konta odpowiedniej aplikacji.